czwartek, 6 sierpnia 2015

Chapter 8

- Zaczęłaś więcej jeść.

Wzdrygam się słysząc obok siebie głos ojca. Zgiełk kuchni lekko cichnie, a kucharze chcą podsłuchać naszą rozmowę. Po wczorajszym ataku Nialla i moim wyjściu wszyscy pracownicy jak i goście będący na przyjęciu stworzyli wiele historii o rzeczach, które mogły wydarzyć się w jego sypialni. Oczywiście wszystkie są bzdurą, bo nikt nie wie, że chłopak zasnął przed moim przyjściem do niego.

- Zajadam stres. No wiesz.. zaręczyny, małżeństwo, te sprawy. – tłumaczę nerwowo, nakładając plaster szynki na starannie posmarowaną masłem kromkę chleba. 

Zaraz..

- Przecież nie jesz mięsa.

Cholera.

- Nie jem większości mięs. To różnica.

- I szynka znajduje się w tej większości.

- Tato – patrzę na niego zirytowana. Uśmiecha się, a jego koszula porusza się na piersi, gdy śmieje się bezgłośnie. – Przyszedłeś po coś konkretnego czy żartować z mojego odżywiania?

- Twoje odżywianie jest bardzo ważne, ale teraz jestem tu w innej sprawie. – głaszcze moje włosy.

- Zasnął zanim dotarłam do jego pokoju.

- Co?

- Niall. Chciałeś zapytać co robiliśmy. Zasnął, więc poszłam do siebie.

- Skąd wiedziałaś?

- Zawsze, gdy chcesz rozmawiać o relacjach międzyludzkich głaszczesz mnie po głowie, bo martwisz się, że zrobię lub powiem coś nieodpowiedniego, albo dam komuś się zranić.

- Rozpracowałaś mnie. – uśmiecha się szeroko, ale po chwili poważnieje. – Chciałem też porozmawiać o waszym małżeństwie. Nie chcę, żebyś wyjeżdżała do Irlandii na całe lata. Jako ojciec czuję się niezręcznie z myślą, że kiedyś zostaniesz matką.

- Dlaczego?

- Podejrzewam, że twój nauczyciel wyjaśnił ci skąd się biorą dzieci. – mruczy z uniesioną brwią, a mężczyzna krojący warzywa dwa blaty obok nas zaczyna się śmiać. Posyłam mu krótki uśmiech, ale odwraca swój wzrok, gdy tylko na niego patrzę.

- Tak, tato. Wiem skąd się biorą dzieci.

- Więc wiesz, dlaczego czuję się niezręcznie.

- To, że jesteśmy narzeczonymi nie oznacza, że od razu zostaniesz dziadkiem.

- Mam nadzieję, kochanie. – całuje moje czoło, nie za bardzo dyskretnie zabierając jedną z przygotowanych kanapek. – Kocham cię, skarbie.


«»


- Mam śniadanie – uśmiecham się szeroko, wpadając do pokoju Noah.

Chłopak odwraca się do mnie wystraszony, a jego usta lekko drżą. Marszczę brwi, podchodząc bliżej niego. – Co się stało?


- Kim on jest, Charlotte?

3 komentarze:

  1. CUDNY! :* :))) ile planujesz rozdziałów?
    ~Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze, nie mam pojęcia. rozdział piszę w dzień, w którym go dodaję, a nie wiem ile jeszcze będzie takich dni, więc nie mogę konkretnie odpowiedzieć na Twoje pytanie : )
      dziękuję za czytanie xx

      Usuń
  2. Szkoda, że krótki,ale i tak jest CUDOWNY. ♡♡👌👍👏👏👏 Kiedy next ??? ♥😁😁😁🐙

    OdpowiedzUsuń