sobota, 19 września 2015

Epilog

/Perspektywa Nialla/

- Jesteś bratem mojej przyszłej żony, musisz być moim świadkiem.

- Nie chcę Niall. Wszyscy mnie zobaczą, a ja nie jestem nawet prawdziwym księciem. - Noah wykrzywia swoje usta, bawiąc się kremowym krawatem na jego szyi.

- Twój ojciec jest bratem króla, najstarszym z ich rodzeństwa, a Ty jesteś trzeci w kolejce do tronu.

- Jak to trzeci?

- Pierwszy jest Leon, co nikogo nie dziwi, a po ślubie z Charlotte ja będę drugi.

- Chcesz się z nią ożenić dla władzy? - pyta z wyrzutem, podnosząc się gwałtownie z dużego fotela.

- No co ty, Noah! Kocham twoją siostrę. - zapewniam go próbując ukryć śmiech. - Nie mógłbym zabrać tronu prawowitem władcy.

/5 lat później/

- Kochanie!

Wołam otwierając drzwi ogromnej sypialni. Charlotte zwinięta w kulkę na łóżku, przytula do siebie jej ukochanego misia, którego dostała od Leona przed jego wypadkiem, patrząc na mnie z przerażeniem. Uśmiecham się do niej szeroko, przekręcając klucz w zamku i chowając go do swojej kieszeni.

- Co chcesz dziś robić, księżniczko?

Skaczę na wolne miejsce obok i przytulam ją do siebie, całując jej policzki.

- Chciałabym spotkać się z Noah. - mruczy, uciekając swoim wzrokiem od moich oczu.

- Twój brat wyrzekł się królewskiej rodziny, więc wyrzekł się także ciebie. Nie zasługuje na spotkania z królową Anglii i Irlandii.

- A Leo?

- Leo przeżył bardzo ciężki wypadek, nie powinniśmy go niepokoić.

- Spowodowałeś go dwa lata temu!

- Nie krzycz na mnie. - ściskam jej szczękę, stykając ze sobą nasze nosy. - Nigdy.

- Przepraszam.

- Nie gniewam się, kochanie. - głaszczę jej włosy, uśmiechając się lekko. - Kochasz mnie?

- Tak.

- Tak? - zaciskam palce na jej głowie, na co cicho syczy.

- Kocham cię, Niall.

- Ja ciebie też, Lottie. Nikt, ani nic mi cię nie odbierze.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Chapter 14

- Czy możecie w końcu wyjaśnić nam o co chodzi?

Kurczę się na skórzanej kanapie, gdy mój ojciec lustruje naszą czwórkę rozzłoszczonym spojrzeniem. Od kilku minut razem z wujem Edwardem próbuje nakłonić nas do wyjaśnienia kim jest Noah. Niall siłą dostał się do królewskiego biura, aby głaskać moją dłoń, myśląc, że to jakkolwiek mi pomoże. Wuj Edward ogląda swoje paznokcie, mrucząc pod nosem.

- Twoja matka wyjechała godzinę temu krzycząc, i nikt nie będzie za nią płakał, ale nie wiadomo co powiedziała lub powie dziennikarzom, którzy i tak ją dopadną, gdziekolwiek się wynosi.

- Poleciała do Francji. Do wuja Samuela. - mruczę cicho, nie chcąc niepotrzebnie denerwować ojca.

- A możesz nam z łaski swojej powiedzieć dlaczego?

- Niech pan nie będzie dla niej wredny! - Niall unosi swój głos, wlepiając wzrok w mojego ojca. Wszyscy patrzymy na niego w milczeniu, gdy kontynuuje swoją obronę. - Powinien pan krzyczeć na swoją żonę a nie córkę. Wyzywała ją od puszczalskich i to przy jej przyszłej teściowej! Na szczęście moja matka ma lepsze serce i nie wierzy w takie brednie.

- Wybacz mi książę, ale dlaczego tu jesteś? Siłą zająłeś miejsce obok mojej córki a czuję, że nie masz nam nic do powiedzenia w sprawie, o której dyskutujemy. - ojciec opiera dłonie na biodrach i patrzy na niego wyzywająco. Jego postawa świadczy o zdenerwowaniu, co w tym momencie nie jest dobrym znakiem dla Nialla.

- Jestem tu, aby bronić mojej narzeczonej.

- Przed czym?

- Przed pochopnymi oskarżeniami, które zmyśliła jej matka.

- Dobrze, przestańcie. - król w końcu podnosi się z fotela i staje obok mojego ojca. - Kim jest ten chłopak?

- To Noah. Spotkaliśmy go w parku. Nie miał domu, więc zabraliśmy go tutaj.

- Nikomu o nim nie mówiąc?

- Mówiłem ci, że prędzej dostaniesz psa. - wypomina Leo, zaplatając ręce na piersi. Jego słowa ranią Noah, ponieważ kurczy się przybliżając do mnie odrobinę.

- Co powiedziała o tobie matka?

- Że zdradzam Nialla z Noah i jestem puszczalska. Przecież to nie prawda, ja kocham Nialla.