/Perspektywa Nialla/
- Jesteś bratem mojej przyszłej żony, musisz być moim świadkiem.
- Nie chcę Niall. Wszyscy mnie zobaczą, a ja nie jestem nawet prawdziwym księciem. - Noah wykrzywia swoje usta, bawiąc się kremowym krawatem na jego szyi.
- Twój ojciec jest bratem króla, najstarszym z ich rodzeństwa, a Ty jesteś trzeci w kolejce do tronu.
- Jak to trzeci?
- Pierwszy jest Leon, co nikogo nie dziwi, a po ślubie z Charlotte ja będę drugi.
- Chcesz się z nią ożenić dla władzy? - pyta z wyrzutem, podnosząc się gwałtownie z dużego fotela.
- No co ty, Noah! Kocham twoją siostrę. - zapewniam go próbując ukryć śmiech. - Nie mógłbym zabrać tronu prawowitem władcy.
/5 lat później/
- Kochanie!
Wołam otwierając drzwi ogromnej sypialni. Charlotte zwinięta w kulkę na łóżku, przytula do siebie jej ukochanego misia, którego dostała od Leona przed jego wypadkiem, patrząc na mnie z przerażeniem. Uśmiecham się do niej szeroko, przekręcając klucz w zamku i chowając go do swojej kieszeni.
- Co chcesz dziś robić, księżniczko?
Skaczę na wolne miejsce obok i przytulam ją do siebie, całując jej policzki.
- Chciałabym spotkać się z Noah. - mruczy, uciekając swoim wzrokiem od moich oczu.
- Twój brat wyrzekł się królewskiej rodziny, więc wyrzekł się także ciebie. Nie zasługuje na spotkania z królową Anglii i Irlandii.
- A Leo?
- Leo przeżył bardzo ciężki wypadek, nie powinniśmy go niepokoić.
- Spowodowałeś go dwa lata temu!
- Nie krzycz na mnie. - ściskam jej szczękę, stykając ze sobą nasze nosy. - Nigdy.
- Przepraszam.
- Nie gniewam się, kochanie. - głaszczę jej włosy, uśmiechając się lekko. - Kochasz mnie?
- Tak.
- Tak? - zaciskam palce na jej głowie, na co cicho syczy.
- Kocham cię, Niall.
- Ja ciebie też, Lottie. Nikt, ani nic mi cię nie odbierze.